Wszystko wskazuje na to, że długo oczekiwany obiekt handlowy znajdujący się przy ul. Braniborskiej w Zielonej Górze jest już gotowy. Brakuje tylko szyldów i najemców. Mieszkańcy okolicznych domów czekali na tę inwestycję od lat. – Cieszę się, że jest, ale czekam na otwarcie marketu, na przykład takiego typu „Biedronka”, czy „Dino” – komentuje pani Ania, która mieszka w okolicy.
– Jesteśmy na zaawansowanym etapie komercjalizacji budynku handlowego przy ul. Braniborskiej 15B. W samym centrum osiedla Braniborskie, na którym zamieszkuje 6500 mieszkańców, znajduje się szkoła podstawowa, żłobek oraz przedszkole. Mieszkańcy z utęsknieniem czekają na punkt handlowy z prawdziwego zdarzenia z wygodnym dostępem zarówno dla pieszych, jak i zmotoryzowanych, w którym znajda sklep spożywczy, mięsny, piekarnie, aptekę, stomatologa, fryzjera, kosmetyczkę lub placówkę pocztowa. Dzięki temu nasz obiekt stwarza niepowtarzalna szanse na stworzenie centrum handlowo-usługowego chętnie odwiedzanego nie tylko przez mieszkańców osiedla. – czytamy na stronie obiektu.
Obiekt charakteryzuje się powierzchnią użytkową 850m2. Podzielony został na 7 lokali o wielkościach:
- Pomieszczenie A: 351 m2
- Pomieszczenie B: 120 m2
- Pomieszczenie C: 57 m2
- Pomieszczenie D: 57 m2
- Pomieszczenie E: 120 m2
- Pomieszczenie F: 77 m2
- Pomieszczenie G: 60 m2
Każdy lokal posiada samodzielne wejście z dużą witryną oraz węzeł sanitarny. Obiekt ma własny parking na 45 miejsc postojowych, do wyłącznego użytku najemców i ich klientów.
Coś mi się wydaje, że to co zamieszcza właściciel na swojej stronie to tylko pobożne życzenia.
Prawda obiekt i otoczenie prezentują się wspaniale. Tylko jakoś brak firm, które otworzyłyby swoje placówki i ułatwiłyby życie mieszkańcom tej części miasta.
Wielu naśmiewa się z absurdów PRL-u z filmów Barei.
Szkoda, że Stanisław Bareja nie żyje. Bo powstałoby wiele nowych filmów o absurdach „Wolnej” Polski. I coś mi się wydaje, że ta „Wolna” Polska okazałaby się o wiele bardziej zabawna i śmieszna niż… znienawidzony przez wielu PRL.
Oto ktoś wywala olbrzymią kasę na wybudowanie obiektu handlowego. Wybudowany obiekt stoi gotowy i… pusty, trwają poszukiwania firm, które wynajmą dostępne w nim pomieszczenia. Obiekt musi być teraz ogrzewany – co generuje koszty. Te koszty właściciel obiektu przerzuci potem na najemców (firmy). Co sprawi, że ewentualni najemcy… splajtują po pierwszych miesiącach działalności.
To PRL był śmieszny?
Nie chcę być złym prorokiem i nie życzę wam tego – ale po salonach fryzjerskich dla psów i kotów, sklepów z „ekologiczną” żywnością, sklepów z ziółkami i innych podobnych bzdur – pozostaną Wam tam tylko punkty do udzielania Wam pożyczek parabankowych bez BIK! Bo nic innego się tam nie opłaci!
Obym się mylił – czego Wam serdecznie i z całego serca życzę!!!
Co i tak nie zmienia faktu, że absurdy pseudo-kapitalizmu „Wolnej” Polski są po wielokroć bardziej śmieszne niż absurdy PRL-u…
😀 😀 😀