Jadłodzielnia stanie przy ul. Moniuszki 35 w Zielonej Górze. Co to takiego? Miejsce, z którego każdy może wziąć za darmo produkt spożywczy lub zostawić dla innych pożywienie. To miejsce, gdzie możemy wspólnie dzielić się jedzeniem. Możemy przynosić, zabierać, wymieniać jedzenie. Ważne, by pożywienie się nie marnowało.
Jadłodzielnia Zielona Góra. Żeby dzielić się jedzeniem potrzeba niewiele
Wystarczy lodówka, skrzynka, miejsce i odrobiona chęci. – Tak naprawdę Jadłodzielnia może powstać wszędzie. Wystarczy budka, mały lokal, a nawet wydzielona część wspólna – wyjaśnia pani Ania. Forma takiego punktu jest dosyć elastyczna. Mogą to być wolnostojące lodówki i półki, które można ustawić w miejscach takich, jak akademiki, szkoły i uczelnie. Albo lodówki zabudowane, które doskonale radzą sobie
w przestrzeni miejskiej. Dobrze sprawdzają się też budki, boksy i inne pomieszczenia. Ta zielonogórska Jadłodzielnia powstała dzięki pomocy fundacji Razem Łatwiej, która wykonała szafę. A materiały do pomalowania obudowy do lodówki dostarczyła firma KremBud z Babimostu. – Jesteśmy wdzięczni za każde wsparcie – wyjaśnia pani Ania. Miejsce już jest, lodówka i szafa też. – Ale musimy Jadłodzielnię jeszcze pomalować i wydrukować informację, co można przynosić, a jakich produktów nie powinno się przechowywać w Jadłodzielni. A także odpowiednie oznaczenia. Nie mamy jeszcze odpowiednich materiałów i szukamy osób, które mogłyby pomóc – wyjaśnia pani Ania. Jeśli wszystko się uda, to Jadłodzielnia mogłaby ruszyć już za około dwa tygodnie.
Pomysł na Jadłodzielnię
Skąd wziął się pomysł? – Idea foodsharing przywędrowała do nas z Niemczech. A mnie zainspirował reportaż w Magazynie Reporterów o takiej Jadłodzielni w Toruniu. Wtedy, to razem z kolegą Łukaszem, postanowiliśmy działać. Pojechaliśmy na zjazd Foodsharingu do Torunia. Zobaczyliśmy jak takie Jadłodzielnie działają w Polsce. I pomyśleliśmy, czemu nie zrobić tego w Zielonej Górze? – zdradza nam pani Ania Duciewicz, która przyczyniła się do realizacji pomysłu u nas w mieście. „Właśnie, czemu, nie w Zielonej Górze?” I z tą myślą pani Ania i pan Łukasz udali się do urzędu miasta. Tam wskazali im odpowiednich ludzi i instytucje, które w tej sprawie mogą pomóc. – Udało się znaleźć miejsce przy ul. Moniuszki, gdzie jest Lubuski Zarząd Wojewódzkiego Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej w Zielonej Górze– wyjaśnia pani Ania. I się potoczyło…
Co przenosimy do Jadłodzielni
Należy pamiętać, że do Jadłodzielni nie przynosimy zepsutych produktów. – To nie jest śmietnik. Zostawiamy, to co sami byśmy zjedli. Wszystkie produkty muszą być hermetycznie zamknięte. Nie przynosimy surowych jajek, mięsa – tłumaczy. I zachęca, do udziału w akcji. – Jeżeli macie nadmiar jedzenia w lodówce, a termin przydatności do spożycia się zbliża, zamiast wyrzucić jedzenie do kosza, przynieście je do Jadłodzielni. Jeżeli pracujesz w gastronomi i jesteś świadkiem jak pełnowartościowe pożywienie kończy jako odpad nie patrz obojętnie, poinformuj Jadłodzielnie byśmy mogli wpisać ten punkt jednorazowo lub na stałe do odbioru żywności – tłumaczy.
Potrzebni są ludzie
Jednak by Jadłodzielnia działała najważniejsi są ludzie. – Wiele osób już się zaangażowało. Jedną z bardziej zaangażowanych jest Magda, wolontariuszka, dzięki, której pośrednio uda się pomalować obudowę. Ale wciąż są potrzeby. W tej chwili poszukujemy chętnych osób, wolontariuszy, tzw. ratowników żywności, którzy nawiązywaliby już kontakty z właścicielami sklepów, straganów z warzywami,hurtowni, restauracji. W tych miejscach jest wiele produktów z krótką datą ważności, które jeśli nie zostaną skonsumowane, to trzeba je będzie wyrzucić – tłumaczy pani Ania. W zamian firmy będą mogły zostawić swoje logo w Jadłodzielni. – A najważniejsze, że nie będę musiały wyrzucać jedzenia i przyczynią się do czegoś dobrego – mówi pani Ania. Spotkanie. Spotkanie dla osób które chcą dołączyć odbędzie się w ten piątek tj. 7 lipca o godz. 17.00 w Ogródku Letnim Prywatki na deptaku. To co dzieje się z Jadłodzielnia na bieżąco możecie śledzić na fanpage na Facebooku.
