„Teraz mamy Covid, a nie rozcięty język” – Rzecznik Praw Pacjenta o naruszeniu praw pacjenta w naszym szpitalu

3
3418
Koronowirus w Zielonej Górze
fot. ZielonaNews.pl

Rzecznik Praw Pacjenta stwierdził naruszenie praw małoletniej pacjentki do świadczeń zdrowotnych oraz  godności przez Szpital Uniwersytecki w Zielonej Górze. Chodzi o zdarzenie z 14-miesięczną dziewczynką, która upadła na placu zabaw i uderzyła brodą w bramkę. Rodzice szukali pomocy m.in. w szpitalu w Zielonej Górze.




Rzecznik Praw Pacjenta na podstawie artykułu opublikowanego przez Głos Wielkopolski (zobacz tutaj: Teraz mamy Covid, a nie rozcięty język) a także na podstawie publicznego postu matki dziecka, wszczął postępowanie w sprawie sytuacji, która miała miejsce w Szpitalu w Zielonej Górze.

Dziecko upadło i rozcięło język

Jak wynika z relacji matki 14-miesięczna dziewczynka podczas zabawy upadła i rozcięła język. Rodzice jeździli od lekarza do lekarza by uzyskać pomoc. Lekarz rodzinny odesłał rodzinę na pogotowie w Nowej Soli, to z kolei pokierowało ich do Zielonej Góry. Tutaj doczekali się interwencji, jednak nie obeszło się bez przykrych sytuacji. – W końcu dostajemy skierowanie na laryngologię. Tam lekarz informuje nas, że dziś oni nic nie zrobią, bo anestezjolog nie podejmie się znieczulenia, ponieważ musimy mieć wykonany test na covid19 . I tutaj cytuje „TERAZ MAMY COVID A NIE ROZCIĘTY JEZYK ” ,więc dopiero jak dostaniemy wyniki na koronawirusa dziecku zszyją język – relacjonowała na Facebooku matka dziecka.

Rzecznik Praw Pacjenta wszczyna postępowanie




Rzecznik Praw Pacjenta wszczął postępowanie wobec szpitala w Zielonej Górze.- Na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego Rzecznik uznał, że prawa pacjenta zostały naruszone, ponieważ stan kliniczny pacjentki wymagał udzielenia pomocy medycznej w trybie pilnym. Tym samym właściwym było zszycie rany niezwłocznie po przyjęciu dziewczynki, chyba że, wynikłyby niezależne okoliczności wymagające odroczenia zabiegu. Należy tutaj podkreślić, że przebieg hospitalizacji – nie licząc decyzji o odroczeniu zabiegu – był prawidłowy. Bezsprzecznym jest również, że komentarz personelu medycznego – „teraz mamy COVID  a nie rozcięty język” – był niewłaściwy i wywołał słuszne wzburzenie rodziny. Nietaktowne zachowanie się lekarza należy ocenić jako sprzeczne z zasadami współżycia społecznego naruszające godność pacjenta. Powyższe zdarzenie wymagało przeproszenia rodziny, co też uczynił kierownik oddziału – czytamy w przesłanej do nas przez Departament Dialogu Społecznego i Komunikacji informacji prasowej.

Co ze szpitalem w Nowej Soli?




Zapytaliśmy także, czy Rzecznik Praw Pacjenta podjął podobne kroki w stosunku do pogotowia w Nowej Soli. Jak wynika z relacji matki na pogotowiu w Nowej Soli poinformowano rodzinę, że „oni nie mają ani człowieka ani sprzętu żeby zszyć 14 -miesięczne dziecko „. – W sprawie szpitala w Nowej Soli jesteśmy w kontakcie z matką dziewczynki, czekamy na jej dodatkowe wyjaśnienia, po których zapadnie decyzja czy będziemy podejmować działania wyjaśniające wobec szpitala – poinformowała nas Małgorzata Duda z Departament Dialogu Społecznego i Komunikacji z biura Rzecznika Praw Pacjenta.

Co na to szpital w Zielonej Górze?




Rzecznik praw pacjenta domaga się konkretnego działania ze strony szpitala (informacja odnośnie tego znajduje się poniżej). Jakie jest stanowisko szpitala w tej sprawie?

Rzecznik domaga się

1) wprowadzenia procedur udzielania świadczeń zdrowotnych pacjentom zgłaszającym się w trybie pilnym z urazami jamy ustnej oraz wypracowanie standardów właściwej komunikacji z pacjentami;
2) umieszczenie przez okres minimum 7 dni na stronie internetowej szpitala w miejscu w którym umieszczane są banery adres http://www.szpital.zgora.pl/pl-PL/37-baner/, przeprosin.

Z prośbą o informację, jakie działania zamierza podjąć szpital skierowaliśmy się do biura prasowego lecznicy. – Czy szpital podzieli stanowisko rzecznika i tym samym zgodzi się na m.in. umieszczenie baneru z przeprosinami na stronie szpitala, czy też nie? – zapytaliśmy. Sylwia Malcher-Nowak, rzeczniczka zielonogórskiego szpitala, wyjaśniła, że sprawa jest analizowana. – W chwili obecnej nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Po ponownym przeanalizowaniu sprawy podjęta zostanie decyzja co do ewentualnego odwołania się (lub też nie) od tej decyzji – informuje rzeczniczka szpitala.

 

 

PODZIEL SIĘ

3 KOMENTARZE

  1. U**** lekarza i tych co odmówili pomocy, to była sprawa wyższej konieczności a nie srowid. Niech rzuci kitlem i zmieni zawód bałwan jak się nie poczuwa do pomagania.

  2. Gdyby przyjęte dziecko do szpitala ,po kilku dniach zmarło, to na korytarz wysłaliby pielęgniarkę z kondolencjami, a celebryta z dyplomęm nawet by nie wyszedł do do rodziny. Podawać z nazwiska:jaki lekarz nie wyjdzie,bo covid,bo to nie hotel i.t.d. Ci d***** uczą się nawet recepty pisać kulfonami,bo taka moda,zeby w aptece nie mozna bylo przeczytac ,a potem ludzie mówią:tam to mieszka lekarz (w takim duzym domu).To niech salowa ma pieczątkę i figurkę bachusika,a rzeźnik bedzie anonimowy.
    KONIEC.

  3. Niestety ale też miałem nieprzyjemności z szpitalem w Zielonej Górze a wręcz najpierw z pogotowiem nocnym. Historia zaczyna się tak… dziecko(10 miesięcy) dostało z rana gorączki i po konsultacji z lekarzem rodzinnym(oczywiście telefonicznej bo jak by inaczej) polecono nam podanie syropu na zbicie gorączki i gdyby się nam nie udało to mieliśmy udać się na pogotowie… około godziny 20 dziecko dostało drgawek więc szybko zawieźliśmy dziecko na pogotowie a tam co? drzwi zamknięte. Pielęgniarka poinformowała że muszę zadzwonić na wskazany przez nią numer i dostanę teleporadę (LEKARZ NAWET NIE CHCIAŁ ZOBACZYĆ DZIECKA)! bo srovid… po 15 minutowej konsultacji przepisał coś na e-receptę i polecił żebyśmy spróbowali dostać się do szpitala tam jest postawiony namiot i jest tam lekarz… no to w samochód i jazda na ten namiot który już dawno powinien być zaorany razem z tym szpitalem. Podszedłem pod ten namiot i tłumaczę że jestem z 10 miesięcznym dzieckiem z gorączką 39 stopni i nie chcą mnie przyjąć na pogotowiu tylko teleporadę stosują… i proszę żeby ktoś zobaczył moje dziecko a ta szma… która tytułuje się lekarzem do mnie że skierowanie… wkurw mój już dobił do granic wytrzymałości więc za telefon i znów dzwonię do tego pogotowia i tłumaczę że chce skierowanie inaczej nie przyjmie i dobrze że lekarz na tym pogotowiu się zlitował i przyjął moją 10 miesięczną córeczkę… diagnoza? zapalenie ucha 40 stopni gorączki… kilka godzin z taką gorączką i bym trumnę zamawiał i Apel do was zasrane lekarzyny bo wam się w głowach coś posrało, ROZUMIEM odmówić 20 letniemu koniowi który wam powie co go boli gdzie go boli i można po części postawić diagnozę przez telefon ale kurwa 10 miesięcznemu dziecku? tak małe dziecko nie powie wam co ją boli gdzie boli i jak mocno boli gdzie wasze serca??

Skomentuj

Please enter your comment!
Please enter your name here