Wraz z pierwszym dzwonkiem nowego roku szkolnego dla wielu z nas skończyły się wakacje. Dla innych sezon jeszcze trwa. Tego lata utrzymała się tendencja do wypoczywania w Polsce. Pogoda dopisała, a my bylibyśmy szczęśliwi. bylibyśmy bardziej, gdyby nie kolejki…
Ogólne podsumowanie tegorocznych wakacji, podobnie jak w ostatnich latach, można uznać za pozytywne. Większość z nas zdecydowała się na relaks w kraju, zwykle wybieraliśmy też zdrowe, aktywne formy spędzania wolnego czasu. Niestety, zanim ruszyliśmy zdobyć szczyt albo zwiedzić unikatowy zabytek, musieliśmy odstać swoje w kolejkach. Czy da się temu zapobiec w przyszłym roku?
Od brzegu morza po górskie szczyty
Jak zwykle wśród kierunków naszych podróży dominowały góry oraz Bałtyk. Nieco mniejszym zainteresowaniem cieszyły się Mazury. A jak spędzaliśmy wolny czas? Według ankiety portalu kayak.pl najchętniej rozkładamy się na plaży, ale prawie równie chętnie ruszamy zwiedzać miasta, a także organizujemy wycieczki rowerowe. W pierwszej piątce najchętniej wybieranych w czasie urlopu aktywności znalazło się również chodzenie po górach (https://podroze.onet.pl/ciekawe/jak-polacy-najchetniej-spedzaja-wakacje/pcc23ec).
Niestety w tym roku ponownie odnotowaliśmy wzrost cen – zarówno w przypadku wakacji w kraju, jak i za granicą. Bardziej kosztowne stały się także poszczególne atrakcje. Od molo w Sopocie po możliwość wejścia na górski szczyt musieliśmy sięgnąć głębiej do kieszeni. Niemniej nie wpłynęło to na liczbę chętnych, którzy zdecydowali się skorzystać z płatnych atrakcji. A to oznacza jedno – kolejki. Niekiedy oczekiwanie na bilet wstępu trwało dłużej niż samo zwiedzanie. Z czego to wynika? Głównym problemem okazuje się niewystarczająca obsługa. Do wielu miejsc rozciągała się jedna, długa kolejka, podczas gdy dodatkowy bileter odciążyłby znacząco ruch. Niestety w wielu miejscach ogłoszenia o pracę sezonową długo pozostawały bez odpowiedzi, a w innych, dla oszczędności, nie szukano dodatkowych pracowników. Na szczęście już niedługo pomóc może nam technologia.
Samoobsługowa przyszłość
Już teraz w wielu miejscach pojawiają się kasy samoobsługowe, które mają za zadanie zmniejszyć obciążenie tradycyjnych kas w sklepach. Bardzo często warunkiem skorzystania przez klienta z takiego rozwiązania jest dokonanie płatności bezgotówkowej. To jednak powoli przestaje być problemem. Jak pokazują ogólnokrajowe statystyki, Polacy coraz chętniej zamieniają gotówkę na płatność kartą albo telefonem. Kluczowa była zwłaszcza końcówka 2018 roku, kiedy to po raz pierwszy w historii wartość płatności bezgotówkowych była wyższa niż wartość wypłat z bankomatów. Płacąc kartą, wydaliśmy 87,4 mld zł, a bankomaty wypłaciły w tym czasie 85,2 mld zł. Regularnie rośnie też liczba transakcji przeprowadzonych kartą. Dla przykładu w ostatnim kwartale 2018 było ich 1,455 mld, a analogicznym czasie poprzedniego roku – tylko 1,218 mld (https://www.spidersweb.pl/2019/04/platnosci-bezgotowkowe.html). Otwarci na transakcje bezgotówkowe są zwłaszcza osoby młode, do 25. roku życia, które jednocześnie mają przy sobie najmniejszą ilość gotówki w portfelach.
Operowanie kartą bądź telefonem jest nie tylko wygodne, ale też bezpieczne. Na bieżąco mamy dostęp do historii operacji na koncie dzięki aplikacjom mobilnym banków w smartfonach. Z kolei płacenie gotówką, zwłaszcza dużymi nominałami za niewielkie zakupy, bywa postrzegane jako irytujące i spowalniające kolejkę. Bezobsługowe mogą być również kasy do wakacyjnych atrakcji. Rozwiązaniem są terminale samoobsługowe, które już możemy spotkać m.in. na płatnych parkingach czy w komunikacji miejskiej. Wystarczy wyposażyć się w specjalny terminal, na przykład korzystając z usług spółki Polskie ePłatności, która dostarcza przedsiębiorcom urządzenia oraz zapewnia obsługę transakcji płatniczych dokonywanych za pomocą kart. Dzięki temu klienci bez problemu uregulują rachunek bądź opłacą zakupy także paskiem magnetycznym lub zbliżeniowo telefonem.
