W połowie maja pisaliśmy o petycji dotyczącej rzadszego koszenia traw. Wystosowali ją miejscy aktywiści. Apelują do prezydenta by podjąć pilne kroki dla zmniejszenia ilości koszeń w mieście w sezonie 2019 i następnych. – Systematyczne i zbyt częste koszenia terenów zielonych powodują straty środowiskowe i niszczenie bioróżnorodności na terenie miasta Zielona Góra – czytamy w petycji. Pod petycją podpisało się nieco ponad 100 osób. Ale od słowa do słowa i wywiązała się afera…
Czytaj dalej za reklamą —>
Kosić, czy nie?
Temat ten poruszył wielu naszych Czytelników. Pod artykułem na Facebooku pojawiła się ponad setka komentarzy. Pojawiały się zarówno głosy popierające rzadsze ścinanie traw, jak i te, których zdaniem ilość koszeń jest właściwa. Były tez takie opinie, że problem jest po prostu nadmuchany.
Poniżej kilka wybranych komentarzy z naszego fanpage:
Pani Justyna: O trawniki trzeba dbać. Podlewać, dosiewać, napowietrzać a nie tylko kosić. A poza tym należy dbać o zieleń wszędzie, z nie tylko w centrum, gdzie najbardziej widać
Pan Maksymilian: proponuje Wiecie co ja mam pomysł powinni wysiać mieszankę polną kwiaty zioła i tak zostawić będzie ekologicznie kosic co miesiąc i będzie po problemie mniej pracy za czym idzie mniej pieniędzy, mniej emisji spalin bo zieleń to pochłania i będzie piękna zielona Góra
Pani Iwona: Problem w tym, że albo nie koszą wcale i tam gdzie powinni kosić albo koszą wszystko. Są skwery, gdzie rosną polne kwiaty, są piękne, takich miejsc nie powinno się kosić. Dzika łąka też może być reprezentacyjna. To nie chodzi o sam fakt koszenia, ale o to, że nie mają pojęcia i pomysłu, więc albo rośnie i rośnie, albo koszą nawet jak leży śnieg, jak słońce wypali wszystko, był przetarg – kosić trzeba. To grubszy problem, ale na zdrowy rozsądek, to trawy są koszone za często.
Pani Agata: nie wierze, że ktoś może mieć takie problemy😱
Pan Adam: Najpierw był płacz ze za rzadko jest koszona teraz za często. Ludziom serio się nie dogodzi. W Wielkiej Brytanii kosi się non stop gdy tylko odrasta dzięki temu trawniki są gęste i piękne bez chwastów.
Pan Janusz: Jeżeli w mieście jedynym problemem jest zbyt częste koszenie traw to musi być bardzo szczęśliwe miasto, szczęśliwych ludzi.
Sprawę podchwycił też zielonogórski radny, Robert Górski i uderzył swoim komentarzem w Ruch Miejski. Wskazuje, że w 2017 roku wytykali miastu, że nie koszą traw. Z kolej w 2019 roku, kiedy trawniki są zadbane, domagają się by traw nie kosić. – Polityczna schizofrenia Ruchu Miejskiego – pisze Górski na swoim fanpage. I pokazuje post z 2017, kiery Ruch Miejski dopytuje się kiedy będzie ścianie traw i 2019 rok, w którym prosi o podpisanie petycji w sprawie rzadszego wykaszania traw. Poniżej znajdziecie jego wypowiedź i link do profilu.
Czytaj za reklamą —>
POLITYCZNA SCHIZOFRENIA RUCHU MIEJSKIEGO!!!
Joanna Liddane i spółka drwili w 2017 roku, że miasto ma problemy z koszeniem trawników, a w roku 2019 protestują przeciwko ich zbyt częstemu koszeniu. Przed wyborami Joanna Liddane z Ruchu Miejskiego była oburzona miejskimi ugorami.
Miasto Zielona Góra miało wtedy problem z utrzymaniem zieleni, ponieważ prywatne firmy zażądały dużo wyższych stawek niż dotychczas. Postanowiono zlecić koszenie trawników Zakładowi Gospodarki Komunalnej, który jest spółką należącą do miasta. ZGK musiał szybko zakupić sprzęt i zatrudnić pracowników, a w tym czasie trawniki zarastały.
Mamy rok 2019. Zieleń w mieście jest utrzymana na wysokim poziomie. Każdy z nas na pewno zauważył przycięte trawniki, nowe nasadzenia drzew i setki tysięcy nowych kwiatów. Wreszcie mamy porządek i ten sam Ruch Miejski oburza się na sprawne koszenie trawników.
Czy to polityczna schizofrenia?
Przypomnę, że ta sama ekipa zablokowała w ubiegłym roku budowę ważnej drogi dla rowerów biegnącej z od ul. Botanicznej do Ochli na przedłużeniu rowerostrady Zielona Strzała. Tzw. „ekolodzy” znaleźli cudowne mchy i porosty rosnące w koronach drzew wyciętych pod budowę ścieżki rowerowej. Miasto musiało zapłacić specjaliście od mchów i porostów, który zrobił im zdjęcia i wciągnął je wraz ze ściętymi gałęziami wgłąb lasu.
Czas leciał, a mieszkańcy Zielonej Góry musieli poruszać się rowerami ruchliwą jezdnią między pędzącymi samochodami. Przez destrukcyjne działania „miłośników przyrody” inwestycja miała niepotrzebne opóźnienie. Na szczęście droga dla rowerów powstała i cieszy tysiące cyklistów. Dzisiaj nikt już sobie nie wyobraża podróży na rowerze do Ochli bez korzystania z tej ważnej trasy.
Kolejnym zwariowanym pomysłem Ruchu Miejskiego było blokowanie budowy terenu rekreacyjnego w Dolinie Gęśnika wzdłuż ul. Źródlanej między ulicami Batorego i Sulechowską. Tzw. „ekolodzy” upierali się, że rosną tam unikalne drzewa, które w wielu przypadkach okazały się samosiejkami i chwastami. Dolina Gęśnika w dalszym ciągu jest rewitalizowana, a park linowy i miasteczko ruchu drogowego wraz z innymi atrakcjami cieszą już mieszkańców Zielonej Góry i turystów przyjeżdżających do naszego miasta.
Rok 2017 – https://www.facebook.com/
ruchzg/photos/ a.380759932132258/ 678877618987153/ Rok 2019 – https://www.facebook.com/
groups/2153745737985433/ permalink/2759428244083843/
POLITYCZNA SCHIZOFRENIA RUCHU MIEJSKIEGO!!!Joanna Liddane i spółka drwili w 2017 roku, że miasto ma problemy z…
Publiée par Robert Górski sur Jeudi 23 mai 2019
Dwie sprawy:
1. Gdzie są zadbane trawniki? W okolicy os. Pomorskiego trawa po pas na terenach miejskich.
2. To prawda, że ekoterroryści to powinni znaleźć miejsce zakwaterowania w Ciborzu.