Lekarz złamał szlaban. Hejt polał się na portiera, ale on nie zawinił

1
2263

Niedawno pisaliśmy o lekarzu (i radnym) Robercie Górskim, który wyłamał szlaban by szybciej dotrzeć do chorej pacjentki (czytaj więcej: Lekarz wyłamał szlaban by ratować życie). Zgodnie z pierwszymi informacjami winnym miał być portier, który nie chciał szlabanu podnieść. Zarzucano mu złą wolę. A jednak, jak się okazało nie było możliwości technicznych, żeby ten szlaban podnieść. Szkopuł w tym, że firma odpowiedzialna za szlabany, ani firma ochroniarska nie poinformowała, że portier nie miał możliwości otworzenia szlabanu. Przez to ucierpiał wizerunek Pana Krzysztofa. Dzięki rodzinie, która zgłosiła się do programu „Uwaga” w TVN światło dzienne ujrzały inne fakty (Tutaj zobaczycie cały program „Uwaga” w TVN „Szlaban dla karetek„).

Nie ma możliwości technicznych na podniesienie szlabanu

 

Z programu „Uwaga” dowiadujemy się, że ruch na terenie szpitala jest jednokierunkowy, dlatego tylko po jednej stronie szlabanów, w asfalcie, zainstalowane są specjalne czujniki. Żeby podnieść szlaban samochód musi najechać na taki czujnik. Portier mimo tego, że chciałby szlaban podnieść, nie mógł tego zrobić. Taką możliwość miał drugi portier obsługujący budkę przy szlabanie wyjazdowym.   – Nie miałem możliwości uniesienia tego szlabanu. Powiedziałem lekarzowi, że zadzwonię i oni mi go automatycznie otworzą, ale on wtedy wyłamał szlaban. Co ja mogłem więcej zrobić? – opowiada na antenie 59-letni Krzysztof Szczap, który był tego dnia portierem.

Co gorsza, mimo tego, że firma ochroniarska zatrudniająca portiera, jak i ta odpowiedzialna za działanie szlabanów, doskonale wiedziały, że portier jest niewinny, to nie wydały stosownych oświadczeń. Jeden z pracowników nawet zasugerował, że winny jest właśnie Pan Krzysztof. Na antenie „Uwagi” przyznano, że to firma odpowiedzialna za szlabany ponosi odpowiedzialność. Przeproszono pana Krzysztofa, ale ten zrezygnował jednak z pracy. Jak przyznał na antenie telewizji sytuacja kosztowała go bardzo dużo nerwów i cały czas dochodzi do siebie. – Czuję się poniżony – mówi Pan Krzysztof.

 

 

PODZIEL SIĘ

1 KOMENTARZ

Skomentuj

Please enter your comment!
Please enter your name here